Archiwum

Hubertus 2017


Jak co roku, jesienią Klub żyje gonitwami za lisem. Zgodnie z niepisaną tradycyją wspomnienie św. Huberta uczciliśmy dwukrotnie:

  • 14 października - biegiem głównym (w składzie młodzieżowym)
  • 21 października - kameralną dogrywką (dla wypłowiałych lisów :)

Zachęcamy do kronikarskiego podsumowania oraz obejrzenia fotorelacji z obu biegów w dalszej części artykułu.

Bieg główny - 14 października 2017

Bardzo licznie stawili się jeźdźcy do biegu młodzieżowego. W pogoń za lisem ruszyło praktycznie wszystko co stało w stajni i nadawało się do biegu. Starzy wyjadacze tym razem zabezpieczali imprezę logistycznie. Bieg poprowadził Michał Adamkiewicz, zaś funkcja kontr-mastra przypadła Magdalenie Mikołajczak. Asystę poprowadzić podjął się Bartosz Szews. Prowadzący zastęp pościgowy oraz prowadzący asystę byli jedynymi jeźdźcami w zastępie! Pozostały skład to same amazonki. Brawo dziewczyny!!!

Cały rajd, okraszony pieknymi skokami pokonali wszyscy uczestnicy, a w decydującej gonitwie lisa pochwyciła Weronika Witkowska na Rebusie. Co warto odnotować - tegoroczny lis był nie byle jaką sztuką. Za nosy i nozdrza wodził i umykał Marek Holak (nasz dawny instruktor, obecnie dowodzący ułanami w trakcie rekonstrukcji szarży pod Krojantami).

Gratulacje!!!

Dzięki uprzejmości Zbyszka Majewskiego możemy oglądać świetną relację filmową, a przepiękne zdjęcia udostepniła nam Agnieszka Kluczyńska. Dzięki, że jesteście z nami i rejestrujecie wszystko co nie powinno umknac pamięci :)

Bieg dodatkowy - 21 października 2017

Zabawa w biegu głównym była tak przyjemna, że Ci którzy nie załapali się na pierwszą gonitwę uprosili Prezesa na zorganizowanie dogrywki. Tydzień później w bardziej kameralnym składzie starsi członkowie Klubu postanowili raz jeszcze sprawdzić czy lis nie rozpanoszył się zbytnio na granicy lasu i nie zapuszcza się zbyt blisko kurników.

Bieg ponownie prowadził Michał Adamkiewicz, zamykał Marcin Dziobiński. Asystę prowadził tym razem Sławek Kędzierski. Przy pieknej, ciepłej pogodzie odtworzyliśmy zarowno trasę jak i emocje z poprzedniego biegu. W powietrzu wisiała sensacja, gdyż Prezes zapowiedział tym razem szukanego lisa. Okazało się to jednak tylko słabym fortelem, bo niezawodna Kasia Szews rzutem na taśmę zdążyła wrócić z wyjazdu, dopaść najzwinniejszego konia jaki ostał się w stajni i pokazać kto w terenie potrafi utrzymać odstęp... nawet jadąc na czele ;) Po kilku efektownych podjazdach i unikach ostatecznie Piotr Lewiński na niezawodnym Rebusie dopadł lisa i zdarł rudą kitę. Czym sobie, nam i kibicującym mu bliskim pokazał co znaczy nie poddawać się mimo przeciwności.

Piotrze, cieszymy się z Twojego zwycięstwa, a jeszcze bardziej z powrotu do formy!!!

Zbyszek kręci nochem na nieudane ujęcia, ale czekamy cierpliwie - już jak on staje za kamerą, to nie może być nudno. Jak tylko skończy montaż, to dorzucimy na stronie również relację filmową. Za to cudowne fotografie otrzymaliśmy dzięki uprzejmości naszego wiernego sympatyka Włodzimierza Świtalskiego (zapraszamy do obejszenia zdjęć na Facebooku). 

Stosujemy pliki cookie w celu świadczenia naszych usług. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na używanie cookies. Dowiedz się więcej