Wspomnienie o Pani Jadwidze? Jak to napisać? O czym? Przecież tyle wspomnień ilu nas. Każdy ma swoje. Wszystkich nas uczyła. Nasze dzieci, ba wnuki nawet. Pamięcią sięgam lat sześćdziesiątych - ZIELONYCH.
Później przerwa prawie dwudziestoletnia i DERESZ.
Pani Jadwiga ta sama wymagająca, czuła na każdy szczegół dosiadu, nogi, ręki. A przed jazdą te zaklejki, słomki - rygor, ostre czasem dosadne "ułańskie" słowa. Później to docenialiśmy. W innych stajniach na obcych maneżach pytania: kto was uczył ? Dobrze siedzicie!
Życie Pani Jadwigi opisywaliśmy w czasie uroczystości 90 lecia. Na naszej stronie jeszcze to wspomnienie znajdziecie. Wydaje się tak niedawno.
Po zakończonych uroczystościach już zastanawiałem się jak to będzie na setkę. Przecież była w tak doskonałej kondycji. Dowcipna, sprawna. I nagle ten wypadek Pazia. Przyjęła niby spokojnie ze zrozumieniem. Tyle koni było w jej życiu i odeszły. Próbowała jeszcze na Polce i Korsyce, ale widać było że gasła.
Poprowadziła czasem jazdę. Było jej dobrze wśród swoich - ludzi, koni. Ceniła teraz przejażdżki bryczką po lasach, polach, drogach przed "chwilą" zaledwie oglądanych z siodła.
Jest wciąż obecna. Pani Jadzia, Jadwiga tak by to zrobiła. Tak nas uczyła. To by nie przeszło przy Pani Jadzi.
Pani Jadwiga to tamo... Pani Jadwiga... Pani Jadzia...
O nasze wspomnienia o czas naszej pamięci przedłużyła sobie życie. Żyje w nas.
Witold Barcikowski